KONFERENCJA – 11 sierpnia
Słowa z Ewangelii św. Mateusza posłużą nam za przewodnik po dzisiejszej katechezie, która ukierunkowana jest na ważne tematy w życiu Kościoła, pierwszy: Potrzeba i znaczenie wspólnoty, życie sakramentalne i angażowanie się w życie parafii, a drugi to może bardzo prozaiczny znaczenie ogłoszeń parafialnych.
Potrzeba i znaczenie wspólnoty
Wyżej przywołany werset opisuje braterstwo miedzy uczniami Jezusa. Ten stan nie zawsze jest rzeczą oczywistą i łatwą do zrealizowania. Jezusa w powyższym fragmencie mówi o upomnieniu braterskim. Jest to odpowiedź na zaistniałą sytuację pomiędzy uczniami, którym ciężko przyjąć słowa, gdzie Jezus wspomina o zgorszeniu wśród wierzących, konfliktach i walce o pozycje miedzy wybranymi. Chrystus zaprasza swoich uczniów do tego, by chcieli ze sobą rozmawiać, by w konsekwencji dbali o wspólne dobro społeczności wierzących. Tych dwóch lub trzech gromadzących się w imię Jezusa powinno mieć szczególną umiejętność słuchania, wsłuchiwania się w to, co Bóg pragnie im przekazać „gdyby brat twój zgrzeszy [ przeciw tobie ], idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha , donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha , niech ci będzie jak poganin i celnik”( Mt 18)
Słuchanie może znaczyć w tym tekście „słuchać niedbale, nie zważać na coś, nie słuchać kogoś, czegoś, nie chcieć słuchać, nie słuchać kogoś lub czegoś”. Może zostać wysłuchany lub nie. Słuchanie lub jego brak, znacznie wpływa na relacje międzyludzkie. Podobnie ma się sytuacja we wspólnocie parafialnej, która nazywana jest również rodziną mającego Ojca w Niebie. To nie jest żadną tajemnica, że funkcjonowanie rodziny musi być oparte na wzajemnym słuchaniu.
W dokumentach Kościoła czytamy, że: „Parafia jest określoną wspólnotą wiernych, utworzoną na sposób stały w Kościele partykularnym, nad którą troskę pasterską, pod władzą biskupa diecezjalnego, powierza się proboszczowi jako jej własnemu pasterzowi” (KPK, kan. 515, § 1). Jest ona miejscem, gdzie wszyscy wierni mogą się zgromadzić na niedzielną celebrację Eucharystii. Parafia wprowadza lud chrześcijański do uczestniczenia w życiu liturgicznym i gromadzi go podczas tej celebracji; głosi zbawczą naukę Chrystusa; praktykuje miłość Pana w dobrych i braterskich uczynkach: „Nie możesz modlić się w domu tak jak w kościele, gdzie jest wielka rzesza i gdzie wołanie do Boga unosi się z jednego serca. Jest w tym jeszcze coś więcej: zjednoczenie umysłów, zgodność dusz, więź miłości, modlitwy kapłanów.” (KKK2179)
Przyporządkowanie administracyjne do konkretnej parafii ma charakter wspólnototwórczy. To w tej danej grupie ludzi przeżywamy swoją wiarę, swoje radości i smutki, trudności i sukcesy. Naszym celem jest uświęcenie i zbawienie. Podążanie za Chrystusem to długa droga, na której znajdują się członkowie wspólnoty parafialnej. Każdy z nas może uczynić swój „wyjątkowy wkład” w to, aby pomóc doświadczyć spotkania z Bogiem innym ludziom.
Przyjmowaniu sakramentów w swojej parafii:
Pewnie wielu z nas kojarzy parafie z miejscem, w którym przygotowujemy się do sakramentów i otrzymujemy potrzebne zaświadczenia stwierdzające nasza przynależność do niej. To przygotowanie nie rzadko kojarzy się jako coś koniecznego i nie zbyt przyjemnego, kolejne wymagania i nakazy. Takie podejście obnaża ubóstwo duchowe wielu ludzi. W życiu nie wystarczy przyjąć jakiś sakrament, ale należy go przyjąć godnie i owocnie. Tylko przez takie patrzenie nasze serce otworzą się na postrzeganie parafii jako daru. Daru ludzi, którzy przechodzą razem ze mną swoją drogę wiary i wnoszą ogromne bogactwo swojego życia. Czasami ciężko to bogactwo rozpoznać i dostrzec, gdyż ciągle nam towarzyszy strach i niepewność przed dzieleniem się swoim życiem z drugim człowiekiem, którego spotykamy w kościele. Sakramenty budują parafię i wiążą z nią ludzi. Przygotowywanie się do sakramentów w konkretnej grupie osób ma też ważne zadanie integrujące. Po pierwsze uczęszczanie do tego samego kościoła uczy miłości do danej wspólnoty oraz przywiązuje do danego miejsca. W młodym człowieku, który przygotowuje się po kolei do poszczególnych sakramentów, w tym samym kościele, rodzi poczucie przynależności. I nawet gdyby w przyszłości pogubił się w dorosłym życiu, to czuje, że zawsze może wrócić do swojego kościoła, do swojej rodzinnej parafii i tam może wszystko rozpocząć na nowo. Nie będzie czuć się obco w swoim kościele parafialnym z młodości. Tu jest też ważne zdanie rodziców, aby starli się związać swoje dzieci z konkretną parafią – tam gdzie mieszkają obecnie, choć czasem sentyment do dawnej parafii może być silniejszy. Warto, aby młodzi ludzie, którzy opuszczają swój dom odnaleźli swoją wspólnotę parafialną i w niej próbowali stworzyć miejsce swojego rozwoju duchowego. Kościół jasno precyzuje w swoim prawodawstwie miejsce przyjmowania poszczególnych sakramentów:
- KPK kan. 857 § 2: Należy uważać za regułę, że dorosły ma przyjmować chrzest we własnym kościele parafialnym, dziecko zaś w kościele parafialnym jego rodziców, chyba że co innego doradza słuszna przyczyna.
- KPK Kan. 890: Rodzice, duszpasterze, zwłaszcza proboszczowie mają troszczyć się, żeby wierni zostali właściwie przygotowani do przyjęcia [bierzmowania] i w odpowiednim czasie do niego przystąpili.
- KPK Kan. 1115: Małżeństwa winny być zawierane w parafii, gdzie przynajmniej jedno z nupturientów posiada stałe albo tymczasowe zamieszkanie lub miesięczny pobyt (…) Za zezwoleniem własnego proboszcza, wolno małżeństwo zawrzeć gdzie indziej.
W przygotowaniu do sakramentów powinna uczestniczyć cała wspólnota poprzez modlitewne wsparcie i towarzyszenie oraz świadectwo wiary. Dzięki takiej postawie ludzi wierzących moglibyśmy mówić o parafii jako wspólnocie serc. Ten termin jest klarowny, pożądany oraz wybrzmiewa jako piękny ideał, który dość często realizowany jest tylko w teorii i na papierze. W naszej codzienności życia dostrzegamy chęć bycia we wspólnocie, ale często tylko w tej, którą sobie wybierzemy. W Kościele odkrywamy siebie jako uczestników drogi do dojrzałości, gdzie każdy trud obecności drugiego człowieka pozwala walczyć z ludzkim egoizmem i pychą. Siłą każdej wspólnoty jest braterstwo. Przygotowanie do sakramentów to czas szczególnego odkrywania troski o drugiego człowieka. W Kościele często słyszymy określenie bracia i siostry. To stwierdzenie opisuje bliskość relacji, nie mówimy pan, pani, ale brat siostra, a to ktoś bliski i na kim powinno mi zależeć. Ten termin może wydawać się już zbyt oklepany, może być powodem szyderstwa nadającym się do współczesnych kabaretów. Jednak ten termin świadomie używany i odbierany niesie ogromną treść, która powinna trafiać do uszu ludzi wierzących: jesteś dla mnie ważny! Człowiek wierzący powinien w Kościele doświadczyć na własnej skórze wspólnoty nie tylko z nazwy. Na pielgrzymce do zaangażowania się w okazywanie i otrzymywanie braterstwa mamy wiele okazji. Kiedy wędrujemy wspólnie poznajemy siebie, znamy swoje mocne i słabe strony, doświadczamy bezinteresownych darów, które napełniają nasze serca i żołądki. W jednej z grup pielgrzymkowej ksiądz rozdał uczestnikom pielgrzymki małe symbole Ducha Świętego, które pątnicy mogli powiesić sobie na szyi. Po kilku miesiącach ów ksiądz rozmawiał z jednym z pątników, który na co dzień był dyrektorem w szkole i usłyszał z jego ust o tym, że spotkał on ucznia na korytarzu, który również w ostatnim roku był na pielgrzymce. Ten mały chłopiec, będący wtedy w pierwszej może drugiej klasie szkoły podstawowej, podszedł do niego uśmiechnął się i pokazał wiszący na szyi symbol Ducha Św. i powiedział „Mam”. Dyrektor trochę zaskoczony również uśmiechnął się i wyciągnął swój również stwierdzając że ma. To ważne byśmy byli między sobą rozpoznawani nie tylko jako ksiądz, czy dyrektor, ale jako ktoś z twojej wspólnoty, tak autentycznie, jak to dziecko, bez kalkulacji i korzyści.
Zaangażowanie się w życie swojej parafii
Człowiek jest istotą, która wkłada swoje serce, zaangażowanie zazwyczaj w to, do czego jest głęboko przekonana. Potrzebuje relacji z kimś, aby siebie komuś dać. Autentyczności w przyjmowaniu drugiego uczy nas Maryja, która patrząc na śmierć swojego Syna słyszy z Jego ust wyraźne słowa: „Jezus rzekł do Matki: Niewiasto, oto syn Twój. Następnie rzekł do ucznia: Oto Matka twoja. (J19, 26b-27a). W tym fragmencie doświadczamy, że nie jesteśmy sami na drodze życia, że Jezus oddał nas pod Jej opiekę. Nie możemy nie zauważyć, że również ona stała się dla nas Matką byśmy przy jej boku właściwie się rozwijali. Każdy rozwój fizyczny, duchowy czy intelektualny zakłada zaangażowanie. W rzeczywistości angażowanie się w życie małej parafii wydaje się o wiele łatwiejsze niż podjęcie tego trudu w dużej wspólnocie. To takie ludzkie, że potrafimy przerzucać się odpowiedzialnością, ale nie podejmować kroków by coś konstruktywnie czynić. Lepiej jest z pozycji obserwatora narzekać i wytykać błędy, niż być poddanym pod ocenę innych w razie niepowodzenia naszych działań. Wspólnota zebrana w imię Jezusa powinna być miejsce budzenia się naszej odwagi oraz pozbycia się strachu przed wpływem ludzi, którzy chcą burzyć nasze braterstwo od wewnątrz wspólnoty. Niestety, przez bierne życie wielu wierzących, przestajemy rozumieć siebie nawzajem. Zamiast okazywać pogardę dla grzechu zaczynamy pogardzać innymi, zamiast walczyć ze słabościami walczymy ze sobą nawzajem. Zamiast słuchać Jezusa to próbują w Jego usta włożyć słowa, których nie powiedział, tylko po to, by wywrzeć wpływ na drugiego człowieka. Pokusa uzależniania ludzi od siebie jest duża, ale wielkość człowieka jest widoczna w tym, że potrafi przebić się przez swoje dobro i zobaczyć dobro Kościoła w mądrych radach i dobrym współtworzeniu wspólnoty. Pocieszające jest to, że w Kościele rodzi się duża liczba wolontariuszy i ludzi, którzy chcą służyć bo uważają to za coś nadzwyczaj normalnego. Wiele dzieł Caritas nie udałoby się zrealizować, gdyby nie miłość bliźniego rodząca się w sercach ludzi wierzących.
Ogłoszenia parafialne
Czy często zastanawiamy się jaki jest sens ogłoszeń parafialnych? Może nie, ponieważ ich nie słuchamy, wydają się zbędne i nie potrzebne. Zrozumiałe jest to że coniedzielny monolog może być trudny w słuchaniu. Szczególnie, gdy nie czujemy się częścią wspólnoty parafialnej. Jednostronne mówienie może prowadzić do frustracji i irytacji, dlatego warto zastanowić się, jak sprawić, by moment ogłoszeń parafialnych był nie tylko smutnym obowiązkiem, ale czasem wzajemnego zrozumienia. Niestety odbiór ogłoszeń parafialnych wśród przeciętnego Kowalskiego nie jest zbyt dobry. Różne doświadczenie wyniesione ze swojej parafii sprawia, że ogłoszenia kojarzą się z podaniem informacji o tym, co będzie albo tym co już było, w podawaniu spraw natury materialnej i co gorsza niekiedy w pokazaniem ludziom co nam ( jako księżom) nie pasuje w życiu tej wspólnoty. By ludzie usłyszeli nas my (księża) musimy usłyszeć ich głos, to takie oczywiste, ale zarazem bardzo trudne, gdyż jednostronne mówienie doprowadziło w wielu parafiach do tego, że ogłoszenia mają bardzo mały odzew. Życie parafii przestało wielu ludzi kompletnie obchodzić, a co gorsza ta wspólnota nie jest traktowana jako coś dla mnie bardzo bliskiego tylko jak formalna struktura. Potrzeba dzisiaj autorytetów nie koniecznie związanych z pozycją, jaką się pełni, to nie sprawia, że będziemy się siebie słuchać, potrzeba nam autorytetu związanego z wiarygodnością i kompetencjami w danej dziedzinie. Ale kiedy słucha się ogłoszeń to myślę, że na pierwszy plan wysuwa się język. Potrzeba nam języka ludzkiego, takiego jakim zwracał się Jezus, który najpierw widział człowieka, a później jego dobre i złe czyny. Zmiana języka, a może nawet nawrócenia duszpasterskiego by nasz głos był bardziej ludzki przemawiał z serca do serca człowieka, wtedy jest większa szansa, że ten głos zostanie przyjęty i właściwie odebrany przez wspólnotę. Może właśnie wtedy zaczniemy być wspólnotą. Z podziwem patrzy się na przykłady parafii, gdzie ksiądz wraz z ludźmi zorganizowali coś spontanicznie, jakąś pomoc komuś w potrzebie. Udało się to pewnie dlatego, że Ci ludzie spotkali się na poziomie swojego człowieczeństwa. Każda wspólnota bez słuchania będzie każdego dnia rozbijana od środka, a wcześniej czy później zaczną się tarcia i konflikty, bo ktoś nie będzie chciał ustąpić albo po prostu nie będzie wzajemnego zrozumienia. Czas ogłoszeń to kontynuacja tego, co dokonało się w czasie Eucharystii, to czas budowania jedności opartej na ofierze. Smutne przypadki wychodzenia w czasie ogłoszeń świadczą o ignorancji wspólnoty. Tak jakby ludzie chcieli pokazać byłem skorzystałem, ale nie mam z tym nic wspólnego. Warto mimo trudu, spędzonego czasu poświęcić chwile z siebie by usłyszeć co jest radością tej wspólnoty, a co bolączką. Zastanowić się, gdzie mogę i ja być potrzebny by służyć ze swoim bogactwem duchowym i talentami. Miejmy otwarte uszy i serca jak Maryja, bo nie wiemy kiedy Bóg zechce do nas przemówić słowem, które zmieni całe nasze życie.